Marzenie o dalekich podróżach jest chyba w przypadku chłopców uwarunkowane genetycznie. Któż z nas nie myślał kiedyś o odkrywaniu nieznanych krain, wizytach u dzikich plemion, czy dalekich rejsach po wzburzonym oceanie. Zapewne takie marzenia pochłaniały młodego Krzysia Kolumba, Vasco da Gammę, czy małego Marco Polo. Takie plany snuli także Nansen, Amundsen, ale również Borchardt i chyba każdy z nas. Dzięki tym marzeniom człowiek odnajduje w sobie siłę do podejmowania codziennych wyzwań i pokonywania trudności jakie stają nam na drodze. Można wręcz powiedzieć, że to właśnie one są naszym motorem napędowym, ale są również paliwem dla naszej aktywności.
Nawet będąc już dorosłym, szanowanym i statecznym obywatelem, głową rodziny, prezesem firmy, urzędnikiem… nadal gdzieś w głębi duszy te dawne marzenia pielęgnujemy. Nie zawsze mamy szansę je zrealizować, ale zawsze do nich lubimy wracać. Są dla nas takim swoistym azylem, naszą odskocznią, wentylem bezpieczeństwa, który pomaga nam przetrwać ciężki okres. Jedno natomiast jest w tym wszystkim istotne: nigdy nie wolno pozwolić im umrzeć. Wraz z marzeniami umiera ten chłopiec w nas. Słowa św. Augustyna „Dopóki walczysz jesteś zwycięzcą”, można by zmodyfikować „dopóki marzysz, jesteś zwycięzcą”. Jak w takim razie je pielęgnować, podsycać, i walczyć o nie? Sposoby są różne, ale jest jeden, który dość często można zaobserwować i chyba jest skuteczny. Otaczać się przedmiotami, symbolami, które będą nam o nich przypominały.
Charles Warren Mundy - Summers End
Dodatkowo jakże zyskuje biuro, kancelaria, czy zwykły pokój w którym można zauważyć elementy choćby żeglarskie. Doskonałym elementem wystroju może być dobrze, precyzyjnie i estetycznie wykonany model jachtu lub żaglowca. Najlepiej taki, który wzorowany jest na prawdziwej, znanej jednostce.
Każde spojrzenie na taki model jachtu pomaga nam wykrzesać dodatkowe pokłady energii do pracy, pomaga nam się zrelaksować i choćby na chwile pozwala nam powrócić w świat wielkich podróży, regat, czy odkryć geograficznych. Również dla naszych gości, interesantów czy klientów taki model jachtu, czy jakikolwiek inny element kojarzący się z żeglowaniem, czy inną pasją, jest sygnałem, że mamy do czynienia z człowiekiem ideału i pasji. Być może właśnie na płaszczyźnie wspólnych zainteresowań uda się osiągnąć porozumienie.
Mężczyźni mają to siebie, że lubią pokazywać swoje zainteresowania i pasje, czy to przez naklejenie symbolu żaglówki na samochodzie, czy przypięcie breloczka w kształcie koła sterowego itp. Tak jesteśmy „gadżeciarzami” i tak jak kobieta może mieć kilkadziesiąt torebek, tak my możemy całe życie gromadzić różne przedmioty świadczące o naszej pasji. Taka flota małych jachtów, będących modelem jakiejś znanej jednostki naprawdę sprawi nam ogromną radość, a jeśli do tego będzie to model jachtu, o którym coś wiemy, lub czegoś możemy się dowiedzieć to już pełnia szczęścia.
Żeglarstwo to także kawał historii, a taki model jachtu jest trochę jak taka skarbnica historycznej wiedzy na temat ludzkich dokonań na polu odkryć geograficznych, bądź rekordów żeglarskich. Dajmy na to taki model jachtu Penduick, ile wymagał poświęcenia i walki od Erica Tabarly’ego, by konstruktor, a później szkutnik mogli urzeczywistnić jego wizję. Ale też ile później miał satysfakcji, gdy wygrywał kolejne regaty na całym świecie. Ten model niejako symbolizuje profesjonalizm i pokazuje, że stawiając sobie kolejne wyzwania i dążąc do ich realizacji jesteśmy w stanie osiągnąć naprawdę dużo. Albo Herbaciany Kliper „Cutty Sark” kawał historii żeglarskiej, najszybszy żaglowiec tamtych czasów, przez długi czas był dumą Muzeum Morskiego w Greenwich. Niestety kilka lat temu podczas remontu strawił go ogień i choć zakochani w morskiej historii Anglicy intensyfikują działania by go odbudować, to póki co aktualnie możemy tylko zachwycać się jego małymi replikami. Najstarszej rywalizacji żeglarskiej o tzw. Srebrny Dzbanek, czyli America’s Cup nie trzeba przedstawiać chyba nikomu. Choć tegoroczna edycja była chyba najbardziej nierówną walką po dopuszczeniu do udziału wielokadłubowców, to do dziś historyczne wyścigi jachtów budzą wiele emocji i stanowią kanwę filmów i książek. Przygotowania do regat, start w nich to prawdziwy wyścig zbrojeń i prawdziwa żeglarska wojna, w której nie brakuje emocji, oraz dobrych i złych bohaterów. Jachty budowane na te regaty to prawdziwe maszyny wyścigowe, jednak często zdarza się, że szybkość idzie w parze z urodą. Przykładem takiego połączenia może być jacht Shamrock V, który choć zbudowany na regat AC został od razu okrzyknięty jednym z najpiękniejszych jachtów w historii. Dziś niestety znaczna część tych historycznych jednostek dostępna jest tylko w postaci planów, bądź replik, a dzięki staraniom utalentowanych twórców, możemy się też cieszyć ich mniejszymi wersjami i w postaci modeli jachtów możemy upiększyć nimi nasze gabinety.
Autor: Michał "Kusza" Kuszewski